niedziela, 2 lutego 2014

Dzień trzeci, Dzień Kobiet, Gra, Gniazdo, Gdzie byłeś Mikołaju?,Gdy ktoś porzuca narodzone dziecię.

Dzień trzeci

Dzień już trzeci całe życie.
Boże, co mi jest sądzone?
Ty wybaczasz tez złoczyńcom,
weź mnie na swą boską stronę.
Niech zobaczę Twoje słonce,
niech poczuję zapach kwiatów,
niech zobaczę uśmiech dziecka,
a nie tylko twarze katów.
Ja nie mogę już uciekać,
stoję przed wysoką ścianą,
zapomniałem swej modlitwy,
wstaję rano załamany.
Czy zło samo istnieć może
czy ta przepaść będzie wieczna?
Chwyć mnie mocno Panie Boże,
chwyć mnie mocno jak człowieka.

Dzień Kobiet

Dostałam kwiatek na moje święto,
mąż mi go kupił, ten mój kochany,
ale już później to ja nie spałam,
a chłopy pili do rana.
Po co te święto i te imprezy
i na śmietniku przywiędłe kwiaty.
Ja nie chcę więcej takiej obłudy,
oraz widoku męża i brata.
Może to święto potrzebne komuś,
niechaj je nazwie jako marcowe.
Ja wolę zwykły codzienny nastrój,
i tylko miłe mężowskie słowa.
A tak naprawdę to jednak marzę,
by czasem dostać od męża kwiaty.
Później wyskoczyć może na lody,
troszeczkę poznać innego świata.

Gra

Jakie karty nam pokażą,
ci co teraz wygrywają,
czy uczciwą grę prowadzą,
jakie w tali karty mają?
Ja do stołu nie podchodzę,
mogę tylko obserwować,
karty wciąż ten sam wykłada,
czy nie bierze ich z rękawa?
Ciągle łudzę się nadzieją,
że dożyję takich czasów,
kiedy ujrzę grę uczciwą
z bankierem Polakiem.
Jak na razie czarno widzę,
bo już jestem prawie stary,
nie pamiętam gry uczciwej,
chyba, że grały gitary..
E.G.11.2007.

Gniazdo

Odleciałeś- tak jak orzeł
szlakiem wędrujących ptaków,
szukasz szczęścia w obcym kraju,
jakbyś chciał tam spotkać brata.
Nie masz miejsca w swoim kraju,
poszukujesz swego gniazda.
Ktoś cię skazał na wygnanie
-taka jest okrutna prawda.
Gdy masz szczęście-to osiądziesz
i odnajdziesz dobrych ludzi,
obyś jednak nie zapomniał,
kim ty jesteś, skąd pochodzisz?.
Kto zostanie w naszym kraju;
dom zbuduje, posadzi drzewa,
kto wychowa nasze dzieci
i nauczy je pacierza?
E.G. marzec 2008.

Gdzie byłeś Mikołaju?

Gdzie byłeś Mikołaju,
gdy ja byłem mały,
nie mogłeś mnie odnaleźć
czy bałeś się wystrzałów?
A może nie wiedziałeś,
że tam są biedne dzieci,
lub zakaz wstępu miałeś,
do tej wojennej strefy?
Czy miałem ja choinkę,
gdy przychodziły święta?
Chyba byłem zbyt mały,
bo świąt też nie pamiętam.
Teraz już moja wnuczka
czeka na Mikołaja,
choć dzieci w jej przedszkolu,
prawdy się domyślają.
E.G.11.2007.

Gdy ktoś porzuca narodzone dziecię

Gdy ktoś porzuca narodzone dziecię,
ograbia starców bije ubogich,
a ty przecierasz przerażone oczy,
jakbyś nie wiedział, w jakim żyjesz świecie.
Gdy na twych oczach wyrosły fortuny,
bo pierwszy milion może być kradziony?
Ty machasz ręką i zapłacisz mandat,
bo ty nie jesteś przez nich oznaczony.
A gdy przechodzisz koło żebraka,
to spójrz mu w oczy, nie odwracaj głowy,
może pomyślisz o ludzkim losie,
który dla ciebie teraz jest łaskawy.
A Boga nigdy nie szukaj w przestworzach,
ani na pięknym, lecz dalekim niebie.
Szukaj wśród ludzi, których spotykasz,
bo On jest blisko, może koło ciebie.
Gdy już masz dosyć reguł tego świata,
jesteś bezsilny, bo nic się nie zmienia,
odetchnij chwilę i bądź spokojny,
zło zawsze wraca do swoich korzeni.

Czasem pogadam, Co jest ważniejsze?, Czy jeszcze się spotkamy?,Co powiesz dziecku?

Czasem pogadam

Z obcymi ludźmi czasem
pogadam,
kiedy mnie myśli spokój
skradają,
wtedy wyrzucam gniew
utajony
i słowa, które gdzieś
zalegają.

Czuję się wtedy jak po
spowiedzi
z bagażem grzechów długo
noszonych,
jakbym wyrzucił niedobre
buty
co uwierały stopy
zmęczone.

Spokój przychodzi, albo
odwiedza,
by później czmychnąć
niespodziewanie,
tak jak panienka, która
się boi,
że ją słoneczko z miłym
zastanie.
2007 r.

Co jest ważniejsze?

Zacząłem dzisiaj filozofować;
nie wiem, dlaczego to mi się stało,
przyszło mi na myśl pewne pytanie.
Co jest ważniejsze, rozum czy ciało?
Rozum mi mówi, to oczywiste,
w fizyce tylko, jest ciało stałe.
Ja tu kieruję, wszystko układam,
gdy mnie zabraknie, to nie ma ciała.
Ciało zadrżało, zaczęło krzyczeć,
popatrz ty na mnie okularniku;
Niejeden dla mnie postradał głowę,
a innych głupot to już nie zliczę.
Rozum posmutniał i spuścił głowę,
bo takim faktom nie mógł zaprzeczyć,
jednak wynalazł ważny argument,
spokojnym głosem wyrok orzeka.
Gdy mnie zabraknie, to ty umierasz,
stoczą cię szybko groźne nałogi.
To ze mną jesteś prężny i silny,
jak mnie odrzucisz, jesteś ubogi.
Już otrzymałem swoją odpowiedz,
co w naszym życiu jest bardzo ważne.
Jest zdrowy rozum i zdrowe ciało
wtedy gdy żyją z sobą w przyjaźni.

Czy jeszcze się spotkamy?

Poznałem ciebie, gdy szłaś ulicą,
wśród wielu innych mijanych ludzi,
poznałem ciebie po twoich oczach,
których wspomnienie tęsknotę budzi.
Mogłem cię wtedy chwycić za rękę,
lecz oniemiałem przez jedną chwilę.
Ta chwila była jednak za długa,
bo już zniknęłaś mi w obcym tłumie.
Nie mogłem sobie tego wybaczyć,
że nie pobiegłem wtedy za tobą,
może bym wtedy mógł ci wyjaśnić,
dlaczego los był, dla nas tak srogi.?
Często chodziłem tamtą ulicą,
patrzyłem w oczy zdziwionych kobiet,
miałem nadzieje, że się pojawisz
i tak jak wtedy, kochany-powiesz.

Co powiesz dziecku

Co kiedyś powiesz swojemu dziecku,
gdy już będzie dorosłe,
powiesz że mogłeś naprawiać Polskę,
lecz wtedy byłeś osłem?
Jak będą żyły dzieci i wnuki,
teraz od ciebie zależy,
bo ty wybierzesz uczciwych ludzi
albo zwykłych szalbierzy.
Zamiast głosować w czasie wyborów,
ty w domu będziesz czekał,
to wiedz, że nie masz żadnego prawa,
na taką Polskę narzekać.

Budzisz się Polsko, Cmentarz na wzgórzu, Ciągle czekam, Co mnie cieszy?, Chciałbym polecieć, Chciałem być, Cisza

Budzisz się Polsko

Budzisz się Polsko,
witasz swych synów,
których przez lata
nie doceniano,
dopiero teraz
dajesz ordery,
tym których bito
i poniżano.

Niektórzy byli
o krok od śmierci,
innych zabito
strzałem w tył głowy,
wielu spoczywa
w nieznanym grobie
i nikt tam wieńca
im nie położy.

Pokaż nazwiska
swych bohaterów,
odsłoń nazwiska,
morderców-katów,
niech się nie kryją
pod innym szyldem,
nie opluwają
rodzonych braci.

Już nie wystarczy,
chodzić w pielgrzymce,
trzeba coś robić
dla swego kraju.
Niech kat czy złodziej
trzęsie portkami,
niech wie, że wszyscy
go rozpoznają.
E.G.2007.

Cmentarz na wzgórzu

Tysiące świateł migają nocą,
już nie ma gwaru, zaległa cisza,
żywi odeszli do swoich domów,
a szepty zmarłych- tylko drzewa słyszą.
Z daleka widać rozmowy świateł,
które coś mówią nieznanym głosem;
jedne dostojne palą się równo,
a inne szybko, gasną przed czasem.
Wiatr dyryguję tą martwą ciszą,
a drzewa szumią smutną melodię,
opary dymu niby kadzidła
niosą modlitwy prosto w obłoki.
Ciemno jest tylko pod samym murem,
bo kiedyś miejsce ktoś tak oznaczył,
że nie poświęcił im tamtej ziemi-
może, dlatego te znicze płaczą.

Ciągle czekam

Chciałbym już teraz odnaleźć ciebie,
wziąć cię pod rękę i iść przed siebie
i nie oglądać tych ulic szarych,
ani tych ludzi- smutnych i starych.
Pewnie już nigdy się nie spotkamy,
bo odleciały najpiękniejsze lata,
tylko tęsknota ciągle ta sama,
tak jak i tamte wiosenne kwiaty..
Czasem przychodzisz nocą głęboką,
coś opowiadasz, a może zwodzisz?
Może też myślisz, że się spotkamy
i w nowym życiu mnie wynagrodzisz?

Co mnie cieszy?

Nie oczekuję uśmiechu
losu,
boję się bardzo gwałtownej
zmiany,
nie nęcą mnie już uroki
miasta,
ani powroty nad samym
ranem.
Cieszy mnie teraz piękne
słoneczko,
co chce ogrzewać jeszcze me
ciało,
cieszy mnie także szczebiot
mej wnuczki
i spokój dni tych, co mi
zostały.
Lubię spacery po cichym
lesie,
słucham w zadumie, gdy
ptaszek śpiewa,
cieszą mnie zwykłe codzienne
sprawy,
znajduję piękno w szumiących
drzewach

Chciałbym polecieć

Chciałbym polecieć ponad obłoki,
wyciągnąć ręce jak skrzydła ptaka,
zobaczyć ziemię z małymi ludźmi,
bez głodu, ognia, więzienia, kata.
A gdybym nawet wzniósł się do góry
i tam szybował przez jedną chwilę,
to zawsze wrócę do swej natury
i znów obudzę się tym, kim jestem.
I znów zobaczę tych samych ludzi,
te same twarze-kolor szarości,
zapach oleju na korytarzach,
żadnych uśmiechów, gestów radości.
Ale i tutaj słońce zawita,
gdy drzewko staje na korytarzu,
dzieci na gwiazdkę szykują stroje,
czekają w oknach na Mikołaja.

Chciałem być

Chciałem zawsze być mądry,
szybko dążyć do celu,
gardzić tymi, co za mną,
nie być jednym z tych wielu.
Ref.
Pobłogosław mnie Panie,
jak zwykłego człowiek,
który idzie powoli,
a dochodzi do celu.
Chciałem zawsze być piękny,
być zdobywcą na drodze,
miłość mierzyć do ciała,
kroczyć prosto po lodzie.
Ref.
Pobłogosław mnie Panie..
Chciałem też być bogaczem,
dostać wszystko na tacy,
lecz jednego się bałem,
zwykłej codziennej pracy.
Ref.
Pobłogosław mnie Panie..
Lecz Ty na mnie spojrzałeś,
i Twa wola nie taka,
zamiast stworzyć kwiatuszek,
to stworzyłeś pijaka.
Ref.
Pobłogosław mnie Panie..
Jednak dałeś nadzieję,
wymierzając mi karę,
może, kiedy powstanę,
znów odnajdę swą wiarę.
Ref.
Pobłogosław mnie Panie..

Cisza

Zwiastuje burzę i huragany,
przynosi lęk przed tym nieznanym.

Jednak potrzebna przy śnie głębokim,
gdy już zmęczenie, zamknie ci oczy.
Czasem przeraża nowa przemiana,
może i lepiej, że jej nie znamy.

Wtedy nachodzą mnie myśli czarne,
boję się wtedy, że mnie ogarnie.
Co mi przyniesie złowroga cisza?
Może ostrzega, lecz jej nie słyszę.

Najbardziej boję się takiej ciszy,
kiedy już nikt, mnie nie usłyszy.

Antosia, Babcia, Bose kobiety, Bieg do kariery, Boję się ruszyć do odpowiedzi,

Antosia

Ciężko stać na nogach,
jeszcze trudniej chodzić,
ciągle się przewracam,
na swej pierwszej drodze.

Nawet mały paproch
jest dla mnie przeszkodą,
już mnie wszystko boli,
a najwięcej nogi.

Mama bije brawo,
babcia się uśmiecha,
radość w całym domu,
a mnie chce się płakać.

Chociaż często padam,
ale zawsze wstaję,
oby to nie stało
się moim zwyczajem.
E.G.

Babcia

Gdzie będziesz moja babciu
gdy ja będę dorosła,
czy będziesz mnie widziała,
latem, zimą, wiosną?
Czy będziesz spoglądała
na moje przyszłe drogi,
czy będziesz ostrzegała,
że mogę zmoczyć nogi?
Czy nadal będziesz miała
wszystkich w swej opiece,
czy będziesz też kochała,
jak mnie i moje dzieci?
Kto im zaplecie warkocze,
przytuli, kiedy zapłaczą,
kto wytrze łzy dziecięce
i zawsze im przebaczy?

Bose kobiety

Widzę tamte kobiety
na tle piaszczystej drogi,
gdy niosą buty w rękach
i mają bose nogi.
Gdy doszły do miasteczka,
to stopy odkurzyły,
obmyły polną rosą,
buciki założyły.
Od razu się zmieniły,
i jakby wypiękniały,
schowały lustereczka
i znów się uśmiechały.
To były dawne czasy,
już nie ma tamtej drogi,
a buty teraz inne,
tak jak i inne nogi.

Bieg do kariery

Biegniesz przez życie do swego
celu,
innych wyrzucasz ze swojej
drogi,
nawet na miłość nie możesz
czekać,
tak jest ci pilno, by zmienić
progi.
Idziesz do góry, bo niszczysz
słabych,
widzisz już tylko swoją
karierę.
Ten, kto nie walczy w twoich
szeregach,
ten jest dla ciebie, już tylko
zerem.
Kiedy już jesteś na samym
szczycie,
patrzysz na ludzi, a widzisz
czeki,
już cię nie cieszą wielkie
pieniądze,
zgubiłeś radość w tym swoim
świecie.
We własnym domu jesteś
samotny,
czasem wspominasz odległe
lata,
gdy byłeś biedny jak mysz
kościelna,
lecz poznawałeś swojego
brata..

Boję się ruszyć do odpowiedzi

Chmury jesienne wiszą na niebie,
co chwilę płyną krople po szybach,
ostatnie liście drgają na drzewach,
wszystko za oknem szarość pokrywa.
W takiej to chwili marzę o słońcu,
wspominam dawne noce lipcowe,
gorączkę żniwną z zapachem potu
i duże wozy, pełne snopów zboża.
Wspomnienia przyszły w taką pogodę,
gdy deszcz ze śniegiem coraz większy pada,
chmury się stały jeszcze ciemniejsze,
po parapecie bębnią kulki gradu.
Tęsknię za swoim pierwszym tornistrem,
za ławką, w której grałem w Cymbergaja,
za swym kolegą Stasiem, co odszedł,
Troskliwą Panią i naszą klasą całą.
Już w mojej klasie są puste miejsca,
pewnie wezwano ich do odpowiedzi,
ja się schowałem w ostatniej ławce,
nie odrobiłem lekcji, cichutko siedzę.

Zmierzch, Polne kwiaty,Nie uciekaj od miłości, Gdzie są ci Twoi żołnierze?, Kocham życie, Tarcza antyrakietowa

Zmierzch

Już zmierzch przybywa
do moich myśli,
zasłania oczy mgłą
szarobiałą,
za moim oknem pustka
i ciemność,
moje marzenia gdzieś
uleciały.
Niektóre myśli jeszcze
się bronią,
te narodzone w promieniach
słońca,
choć są zmęczone trudami
życia,
nie pragną walki szybko
zakończyć.
Pewnie by chciały ulecieć
w górę,
pofrunąć razem ze sznurem
ptaków,
znaleźć krainę przyjazną
szczęściu,
gdzie dużo słońca i polnych
kwiatów.
21.10.07.

Polne kwiaty

Czas już oznaczył nasze oblicza,
lecz dla mnie jesteś królową.
Nie obdaruję ciebie brylantem,
ale przytulę i powiem:
Dobrze, że jesteś ze mną, na co dzień
i tyle masz cierpliwości,
dobrze, że umiesz czasem ustąpić,
nie okazując wrogości.
Pójdę na spacer na stare łąki,
i powspominam te nasze lata,
potem ułożę mały bukiecik,
jak kiedyś z polnych kwiatów.
Może nad ranem te polne kwiaty,
w twoim pokoju położę
i o twe zdrowie Boga poproszę,
a inne sprawy odłożę.

Nie uciekaj od miłości

Nie uciekaj od miłości,
poznaj miłość z każdej strony,
kochaj piękne panny, wdowy,
zostaw tylko cudze żony.
Bardzo smaczny jest ten owoc,
tak jak owoc ogrodnika,
gdy go skradnie młody chłopiec,
później z ogrodu umyka.
Nie uciekaj..
Trudno spojrzeć komuś w oczy,
gdy sumienie sygnał daje,
nie wiesz jeszcze, czy zna prawdę,
czy też tylko- tak udaje?
Nie uciekaj..
Gorzej, gdy masz rude włosy,
to od razu idź na księdza,
bo twój kod cię zawsze wyda,
chyba, że to ruda- zdradza męża.
Nie uciekaj..
Najfajniejsze są rozwódki,
wciąż o pierwszym pamiętają
i się mszczą za każdym razem,
kiedy z innym się kochają
Nie uciekaj..

Gdzie są ci twoi żołnierze?

Dziarski dziadku-bohaterze,
gdzie są ci twoi żołnierze?
Gdzie plutony i kompanie,
ilu dziś na apel stanie?
Pewnie idą raźnym krokiem,
pod świętego Piotra wzrokiem.
Patrzą z góry na kolegów,
zapraszają do szeregu.
Kiedyś była armia cała,
teraz garstka was została.
Może ten, co znicz zapala,
kiedyś mocno knutem walił.
Później wywiózł z Mokotowa,
po kryjomu ciało chował.
Ile grobów pod gruzami,
ile miejsc jeszcze nieznanych?
Tyle pytań mi przychodzi,
ale nie znam odpowiedzi.
Nadal jest odkryta rana,
kiedy prawda nie jest znana.

Kocham życie

Młody byłem, mało piłem,
chociaż za tym już tęskniłem.
Wiem, że wielki talent miałem,
jednak trochę pić się bałem,
ale miły był ten smak,
więc nuciłem sobie tak:
Kocham życie, kocham picie,
co za życie jest bez picia?
Straszna nuda i radości brak.
Starszy byłem, dużo piłem,
wiele planów zawaliłem.
Skutki picia dobrze znałem,
lecz za bardzo je kochałem,
ale miły był ten smak,
więc nuciłem sobie tak:
Kocham życie, kocham picie,
co za życie jest bez picia?
Straszna nuda i radości brak.
Kiedy siwe włosy miałem,
swego picia już się bałem.
Piłem wtedy w samotności
i nie czułem już radości.
Już musiałem czuć ten smak,
więc nuciłem sobie tak:
Całe życie, tylko picie,
kac prowadzi mnie przez życie,
tylko rozpacz i radości brak.
Ktoś sprostował moją drogę,
obdarzył duszę pogodą.
Zaprzestałem swego picia
i poznałem inne życie.
Obrzydł mi gorzały smak,
wtedy już śpiewałem tak:
Albo picie, albo życie,
kocham życie to bez picia,
jest nadzieja i radości smak.

Tarcza antyrakietowa

Gdy nie masz zbroi
i nie masz miecza,
nie szukaj tarczy,
lepiej uciekaj.
Bo gdy dwa wilki
warczą na siebie,
nie podchodź blisko,
bo cię rozerwą.
Później przy uczcie,
będą wspominać;
Dobry był człowiek,
szkoda, że jedynak.
E.G, 2008.

Sen, Zakreśliłem koło, Nie odgaduj, Linia życia, Smutna Jesień, Na szczycie,

Sen

Nocą przyszłaś moja miła,
snem uroczym obdarzyłaś,
ust dotykiem powitałaś
i do ucha wyszeptałaś.
Przytul szybko mój kochany,
mamy tylko czas do rana,
bo gdy zorza jutro wstanie,
nic już po mnie nie zostanie.
Pomarzymy nocą ciemną,
że mnie kochasz, jesteś ze mną,
że na zawsze pozostaniesz,
nawet, kiedy słońce wstanie.
Słońce wstało letnim rankiem,
nie ma śladu po kochance,
tylko żona przez sen mówi;
przytul się do mnie-kochany.
E.G.12.2007.

Zakreśliłem koło

Zakreśliłem prawie koło;
ale słońce ciągle wstaje,
czas ucieka coraz szybciej,
naznaczając moje ciało.
Chciałbym jeszcze coś zobaczyć
w każdym dniu mi darowanym,
cieszyć oczy krajobrazem,
brodzić wolno w morskiej pianie.
Chcę odrzucić wszystkie troski,
bo i tak losu nie zmienią,
trzeba cenić każdą chwile
wiosną, latem czy jesienią.
Zawsze czekam, nawet tęsknię,
kiedy znowu przyjdzie wiosna?
-Wtedy moje czarne myśli,
znowu staną się radosne.
E.G.

Nie odgaduj

Czy odgadniesz moje myśli,
gdy ci patrzę w oczy,
czy odgadniesz me marzenia,
przychodzące nocą?
Myślę czasem, by otworzyć
swego serca skrytą stronę,
ale myśli tam schowane,
lepiej niech będą uśpione.
Każdy ma swoje marzenia
i wspomnienia swej młodości,
lepiej jednak nie odkrywać
dawnych kart z przeszłości.
Teraz jestem twoją żoną
i wiem dobrze, co to znaczy,
lecz są chwilę, kiedy marzę,
że życie biegnie inaczej.
E.G.

Linia życia

Jaka jest linia mojego
życia,
co dla mnie jeszcze jest
przeznaczone
czy mogę uciec od swego
losu
albo przekreślić zapisaną
stronę?
Jeżeli dzisiaj robię
inaczej
oraz kształtuję inne
obrazy,
czy ktoś to zmieni na moim
koncie,
zapisze zmiany w dalekiej
bazie?
A może jednak jestem
kowalem
i sam kształtuję swoje
istnienie,
może mam swego Anioła
Stróża,
który kieruje moim
spojrzeniem?
Czasem jak myślę o swoim
życiu,
to takie myśli błądzą mi po
głowie,
na pewno kiedyś nadejdzie
chwila,
gdy na ten temat poznam
odpowiedz.
E.G.11.2007r.

Smutna jesień

Już nie kwitną moje
kwiaty,
słońce skryte
za chmurami,
odleciały sznury
ptaków,
wokół smutek, mgła
i szarość.
Dni mijają takie
same,
w których pracy ślad
zostawiam,
czasem tylko widok
wnuczek,
budzi uśmiech
i nostalgię.
W szare dni zimnej
jesieni,
wtapiam się w swoje
wspomnienia,
szukam jasnych stron
przeszłości,
może spotykam swe
marzenia?

Na szczycie

Nareszcie jesteś na samym
szczycie,
już nie popychasz swojego
głazu,
patrzysz z zachwytem na
piękny widok
i może nawet troszeczkę
marzysz.
Ten widok jednak szybko
się zmienia,
nieznany żywioł staje się
groźny,
twój głaz zostawił ślad po
wysiłku
i ludziach, którzy byli przy
tobie.
Trudno ci będzie opuścić
górę
oraz pożegnać swoje
marzenia,
ale na szczycie bywa się
krótko,
później zostają tylko
wspomnienia.

Spotykam kolegów, Nie oglądaj się za siebie,Budzą cię w nocy, Ziemia, Moje Słońce, Ślady

Spotykam kolegów

Czas swym dotykiem wszystko
odmienił:
moje spojrzenie na dawne
sprawy,
nawet mych wrogów jakby
wybielił
i pozamieniał wszystkie
obrazy.
Jako mały chłopiec bałem się
cmentarza,
a strach mnie często zmuszał
do biegu,
teraz bez lęku tam się
udaję,
bo tam spotykam swoich
kolegów.
Lubię rozmawiać, lubię
wspominać,
czasem zadumam się przy
tablicy,
patrzę spokojnie na koniec
drogi
i na ten zegar, który czas
odlicza..
E.G.2008.

Nie oglądaj się za siebie

Nie oglądaj się za
siebie,
teraz idziesz inną
drogą,
chcesz zapomnieć
przykre chwile,
lecz zapomnieć ich nie
możesz.
Często smutek cię
ogarnia,
dawne zadry serce
kłują,
wiesz, że jesteś teraz
lepszy,
lecz uśmiechu już
brakuje.
Żyjesz na tym samym
miejscu,
jesteś wśród kochanych
ludzi,
ale świat jest jakiś
inny,
w innym świecie ktoś cię
zbudził.
Idziesz innym nowym
szlakiem,
który jest dla ciebie
wrogi,
nie poznaje twoich
kroków
i dlatego rani
nogi.
Czas wyleczy wszystkie
rany,
dobro wzbudzi
zaufanie,
wtedy zaczniesz się
uśmiechać
i zapomnisz o swych
ranach.
E.G. 2008.

Budzą cię w nocy

Budzą cię w nocy częste
koszmary,
ktoś ciebie ściga, ktoś inny
woła,
chciałbyś gdzieś uciec, wszystko
zostawić,
chciałbyś wypłynąć z tego
grajdoła.
Marne są szanse, że chwycisz
gwiazdkę,
bo złote rybki już
wyłapano,
najlepsze role są dla
wybranych,
najlepsze działy już są
rozdane.
Dla ciebie miejsce też
wyznaczono,
gdzieś na budowie lub
przy zmywaku,
pełno jest miejsca w tej
Europie,
tam potrzebują najwięcej
takich..
E.G.2008.

Ziemia

Smutna jest ta ziemia, bo jest
porzucona,
jakby była grzechem jakimś
obłożona?
Tam już nie ma ziarna-chwasty
się panoszą,
brzoza znacząc pola-gospodarza
prosi.
Ktoś porzucił ziemię, odszedł
w inne strony,
jakby wybrał młodszą od swej
starej żony.
Ziemia nie jest żoną, ona tak
nie płacze,
żona męża przyjmie-ziemia
nie przebaczy
E.G.2008.

Moje Słońce

Mroźny wietrzyk rozwiał chmury,
i słoneczko pięknie świeci,
zsyła radość swoim blaskiem,
na dorosłych i na dzieci..
Czarne myśli gdzieś umknęły,
jakby się zapadły w ziemię,
w dzień słoneczny niewidoczne,
powracają nocą ciemną.
Świat jest inny w blasku słońca;
-zapomniałem o zmartwieniach,
tak jak drzewa te bez liści
-zapomniały o swym cieniu.
Dzięki tobie wszystko żyje
i na wiosnę się odradza,
dzięki tobie ja się śmieję,
gdy odchodzisz smutek wraca.
E.G.

Ślady

Czy zostawię inne ślady
oprócz murów i betonu
czy ktoś będzie mnie pamiętał
oprócz dzieci i mej żony?
Może miłość mnie wspomoże,
prześle znak swoim promieniem,
bo jest ciągle w moim sercu
i nikt tego nie odmieni.
Jakie ślady pozostawię
na piaszczystej mojej drodze?
Ślady pewnie deszcz rozmyje
-wiatr zawieje znaki moje..
E.G. 12.2007.